Film „Moje córki krowy” to niewątpliwie poruszająca, mądra i zarazem zabawna opowieść, opowieść o rzeczywistości w szczerej odsłonie. W streszczeniach filmu można przeczytać, iż jest to „historia dwóch sióstr, które właśnie dowiedziały się o chorobie matki, a niedługo później o chorobie ojca.” Niektórych z Was, drodzy czytelnicy, może ten opis zniechęcić, ot można pomyśleć „ckliwy dramat, szkoda na to czasu.” Już spieszę z obaleniem tego mylnego wrażenia, otóż film od pierwszych minut jest – zgoda – przejmujący, ale równocześnie pełen humor i dystansu do ciężkich tematów.
W dobie sensacji, gdzie śmierć wyłania się zza każdego rogu, a dramaty rodzinne stały się powszechną i „brutalną rozrywką”, trudno jest zobaczyć produkcję bez silnych i niekoniecznie przyjemnych, a często bolesnych emocji, które buzują na widok treści dotykającej najczulsze punkty widzów. Niestety świat zdaje się bagatelizować ludzkie dramaty, stają się one czymś wręcz naturalnym, wpisanym w obraz codzienności.
Druga kwestia, niemniej ważna, ludzie często nie potrafią udźwignąć ciężaru tragedii jaką może być przykładowo wiadomość o chorobie bliskiej osoby…
Film Kingi Dębskiej (scenariusz i reżyseria) pokazuje w świeży i niebanalny sposób historię, która została już niejednokrotnie opowiedziana, napisana i pokazana. Tutaj nie ma sentymentalizmu, moralnego szantażu, czy oczywistości, natomiast jest dyskretny humor, mądre niedopowiedzenia, dobrze napisane dialogi, a narrację niosą świetnie skonstruowane postacie.
W rolach głównych śmietanka polskiego aktorstwa: Agata Kulesza, Gabriela Muskała oraz Marian Dziędziela. Aktorom partnerują inne gwiazdy polskiego kina, w tym: Marcin Dorociński, Małgorzata Niemirska, Łukasz Simlat. Film został wyróżniony na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i film” i w rezultacie otrzymał nagrodę za najlepszy scenariusz.
Już w najbliższą niedzielę 8 grudnia o godz. 21:00 produkcję będzie można zobaczyć na kanale CANAL+ HD [k. 171].
Podziel się opinią: